wtorek, 22 grudnia 2015

Warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia :)

"Mój Bóg jest głodny
ma chude ciało i żebra
nie ma pieniędzy
wysokich katedr ze srebra

Nie pomagają mu
długie pieśni i świece
na pierś zapadłą
nie chce lekarstwa w aptece

Bezradni
rząd ministrowie żandarmi
tylko miłością
mój Bóg się daje nakarmić"
/ J. Twardowski

Zróbmy Bogu niespodziankę, świętując Jego kolejne narodziny, nakarmmy Go tym, czym sobie życzy. Przecież to Jego święto. :)
Niech się w nas narodzi. Dwa tysiące lat temu wybrał ubogą stajenkę, więc nie bójmy się, że nie jesteśmy odpowiednim miejscem na Jego przyjście. Właśnie szczególnie chciałby wybrać tych, którzy się pogubili, którzy zwątpili, którzy Go zranili, których życie nie jest idealne, dalekie od bajek z happy end'em, którym nie żyje się "długo i szczęśliwie".

Życzę  wszystkim Wam spokojnych i radosnych świąt.

"Jeśli zrobisz ten właściwy krok
Zanim znów upłynie życia rok
To wszystko będzie tak jak trzeba
Z udziałem lub bez udziału nieba" :)

Ja rok temu coraz bardziej wątpiłam w odmianę losu, a kolejne zdarzenia jedynie oddalały mnie od marzeń, ale nadzieja nie gasła. Czułam, że musiałby się zdarzyć cud. I się zdarzył. Nie było to "jak grom z jasnego nieba", proces zmian trwa nadal, ucząc mnie cierpliwości i pokory, ale najważniejsze, że to był  krok w dobrym kierunku. I bez wątpienia z udziałem nieba. Tak czuję. :)

7 dni!!! :)))

wtorek, 15 grudnia 2015

Coraz bliżej święta...

Coraz bliżej święta, a ja kompletnie tego nie czuję. Nie pomagają w tym ani przystrojone ulice, ani setki czy nawet tysiące świecących lampek, zdobiących galerie handlowe, ani płynąca zewsząd melodia świątecznych piosenek... Święta w dużym mieście muszą być strasznie smutne... I zaraz zaleje mnie pewnie fala "hejtu" w komentarzach, że co ja gadam, że od lat ktoś spędza święta w mieście i nie zamieniłby je na inne itd. Dlatego podkreślę dosadnie dwa ważne słowa: WEDŁUG MNIE. :)
To właśnie przez tą komercjalizację i  przekoloryzowanie, święta tracą swoją właściwą istotę i urok. Dla wielu ludzi przygotowanie do świąt, to zakupy, prezenty i przystrojenie domu, a przede wszystkim szczególna dbałość o to, żeby samemu świetnie się prezentować. Utwierdzają w tym i napędzają do tego galerie handlowe, reklamy, telewizja... Nie twierdzę, że nie ma to znaczenia, ale dobrze byłoby nie zagubić przy tym tej prawdziwej istoty świąt. Mówię to oczywiście do osób wierzących. Ale w wątki religijne nie chcę się zagłębiać. Ani nikogo pouczać, moralizować, czy oceniać. Myślę po prostu, że adwent to dobry czas, żeby odsunąć się od szumu mediów i spojrzeć wgłąb siebie. Odnaleźć radość i nadzieję (bo to przecież radosne święto), zrobić coś dobrego dla innych.
Jeszcze jest sporo czasu, aby sprawić, żeby ten okres oczekiwania na święta zaowocował czymś dobrym w nas. Codziennie życie podsuwa nam sporo ku temu okazji - otwórzmy oczy i serca i dostrzeżmy je. :)

Na szczęście za tydzień o tej porze będę już u siebie w domu. :) A tam na pewno poczuję świąteczną atmosferę, z dala od tego komercyjnego miejskiego kiczu świątecznego. I nie za sprawą domowej sielanki, jaką pokazują w reklamach, ale za sprawą idealnie nieidealnej atmosfery, jaka u mnie panuje. :) Mama, wściekającą się, że jej przeszkadzamy w przygotowaniach, tata, który ciągle żartuje i co roku opowiada te same historyjki i anegdoty, bracia, którzy ciągle się o coś sprzeczają i rzucają ironiczne uwagi. Jak to mówią, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, co by nie było. :)

Życzę Wam owocnych i radosnych (tych ważnych i tych szczególnie ważnych)  przygotowań do świąt, żeby wszystko było w równowadze, aby niczego nie zaniedbać. :)


"Up on melancholy hill
Sits a manatee
Just looking out for the day
When you're close to me..."
14 dni!!! :)

piątek, 11 grudnia 2015

Bądź wszystkim tym, czego szukasz u innych :)

"Za nic nie chciałabym znowu być dziewczynką. Nie podobałam się sobie. Nie wiedziałam co lubię, a czego nie. Czy jestem ładna czy okropna. Mądra czy głupia. Głównie czułam się samotna, przestraszona. Lubię etap, do którego doczołgałam się, lubię." / K. Nosowska <3

Ja jestem mniej więcej w połowie drogi. Czołgam się codziennie. Bo to rzeczywiście nie jest przyjemny i lekki spacerek. Ale najważniejsze, że ostatnio tylko do przodu. Tak czuję. Jeszcze kawałek drogi przede mną, ale przecież warto.



"Jeśli ktoś nie wyrobi swego sumienia, będzie potrzebował czyjegoś i skończy pytając tę osobę co dobre, a co złe. Jeśli ktoś nie wyrobi w sobie nawyku motywacji, będzie szukał jej u innych. Jeśli ktoś nie pokocha siebie, uzależni się od miłości dawanej od innych. Wniosek jest prosty. Bądź dla siebie tym wszystkim, czego szukasz u innych." / M. Grzesiak

Nie twierdzę, że człowiek jest samotną wyspą i nie potrzebuje w swoim życiu nikogo. Ale warto mieć oparcie przede wszystkim w sobie, zważając na różne przeszkody i pułapki, jakie niesie los. Ludzie zmieniają się, znikają, oszukują, umierają, a my musimy kierować swoim życiem, aż do ostatniej kropki na końcu zdania w opowieści naszego życia. Bądźmy dla siebie dobrzy.

"Kiedy już przy mnie w końcu będziesz, nie puszczę Cię dalej niż na odległość szeptu." / P. Adamczyk
18 dni!!! :)

Pozdrawiam Was Ludki, miłego weekendu.

niedziela, 6 grudnia 2015

Podaruj sobie coś wyjątkowego :)

Okres mikołajkowo - bożonarodzeniowy kojarzy się często z obdarowywaniem prezentami. Miło jest, kiedy pamiętamy o swoich najbliższych, próbujemy sprawić im radość, pokazać, jak ważni są dla nas. Ale może warto zastanowić się nad prezentem dla samego siebie?
Jak to gdzieś niedawno przeczytałam: "Przez tyle lat wierzyłaś w grubego, starszego pana ubranego w czerwień, który przynosi prezenty, a przez pięć minut nie możesz uwierzyć w siebie?" :)
Bądźmy dobrzy dla siebie. Wyrozumiali. Przyjacielscy. Uwierzmy w te istoty, których odbicie widzimy codziennie w lustrze. Znajdujmy czas tylko dla siebie. Wsłuchujmy się w siebie. Nie ignorujmy tego, co mówi nam nasze serce, ciało, dusza. Dopiero, gdy pokochamy siebie, będziemy w stanie obdarzyć miłością innych.
Pomyślmy o sobie. To nie egoizm. Liczmy się ze swoimi pragnieniami, marzeniami, własną wizją przyszłości. Wzbudzając w sobie płomyk miłości, będziemy mogli dzielić się nim z innymi. Dawać z siebie więcej. A w cięższych chwilach będziemy potrafili stawić czoła problemom, przetrwać burzę i doczekać pojawienia się promieni słońca. 
Ja chcę sobie dać więcej cierpliwości. Do siebie i do innych. Do spraw, na które nie mam wpływu. 
A Wy co sobie podarujecie? Z czym nowym dobrze byłoby dla Was zacząć kolejny, zbliżający się wielkimi krokami, rok? A może czegoś chcielibyście się pozbyć? 

Pozdrawiam Was ciepło!


„Powiedziałem: „zaufanie”, ona odpowiedziała mi - „przyjaźń”. Z czasem przyznałem, że jednak „pożądanie”, potwierdziła - „spełnienie”. Razem dodaliśmy „ty i ja” oraz „miłość” i tak stworzyliśmy się ze słów, które odtąd były do pary jak przedszkolaki na wycieczce.” / Piotr Adamczyk