Proszę ratuj mnie
Nie wiem gdzie poniosą mnie te wody
Proszę dotknij mnie
Muszę dzisiaj pozbyć się tej fobii
Choć unoszę się
Kwiaty odpływają z mojej głowy
Choć nie widzę Cię
Wiem że jesteś tu
Idzie grudzień i się cieszę. Bo to jakiś taki miesiąc nadziei. A już gorzej być nie może, jak chodzi o (bez)nadzieje.
Plan na kolejny miesiąc:
- nie trafić do psychoterapeuty.
Aczkolwiek, chciałabym, bardzo.
Może zamiast trwonić kasę na niepotrzebne rzeczy, będę odkładać na sesje. Ale czuję, że szykowałaby się intensywna i wieloletnia przygoda. Przemyślę to.
I to nie tak, że się żale czy chcę być atencjuszką.
Po prostu próbuję jeszcze resztkami racjonalizmu i obiektywizmu spojrzeć na swoje życie i szukać pomocy. Chyba, że znajdę sposób, żeby sama sobie pomóc, ale to wychodzi mi bardzo słabo i przynosi odwrotny skutek.
No nic - grudniu przybywaj!
Niech dźwięki Last Christmas zagłuszają moje chore myśli i odczucia. A może niech nie zagłuszają? Nie wiem. Niech będzie, jak ma być.