niedziela, 29 listopada 2015

Changes...

"Nasze oczy wreszcie się spotkały,
Jak odbicia zagubionych gwiazd.
Byłaś blisko, wszystko zrozumiałem,
Kto odejdzie - zawsze będzie sam.
Na zawsze i na wieczność
Uczyńmy z życia święto,
By będąc tu przez chwilę
Wszystko zapamiętać.
Nasza droga nigdy się nie skończy,
A kto odejdzie zawsze będzie sam."

"Gdy­by wszys­tko prze­padło, a on je­den po­zos­tał, to i ja is­tniałabym na­dal. Ale gdy­by wszys­tko zos­tało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie ob­cy i straszny, nie miałabym z nim po pros­tu nic wspólnego. " / E. Brontë
Właaaaaśnie. 

Zazwyczaj to styczeń  kojarzy się z podsumowywaniem i planowaniem zmian. Ale czemu nie zacząć już od tej chwili? Nie czekając dłużej na przełomowy moment, czy spektakularny znak z nieba, bo zwyczajnie taki nie nadejdzie. 
Życie składa się z nawyków nabytych przez lata, uwarunkowanych wieloma doświadczeniami z przeszłości. Nie jest łatwo je zmienić. A to one nas kształtują. Trzeba początkowo włożyć sporo pracy w to, aby zastąpić wcześniejsze niekorzystne dla nas nawyki w te, które będą czyniły nas coraz lepszą wersją samych  siebie. Wygodnie jest tkwić w nawykach. Przychodzą nam łatwo, a powtarzające się w kółko ich złe skutki podsumowujemy słowami "cóż, tak już będzie zawsze, nic się nie zmieni, trudno". Racja, samo na pewno nic się nie zmieni. Ta zasada dotyczy wszelkich nawyków - myślowych, zachowania, żywieniowych itp.
Często zdajemy sobie sprawę, co powinniśmy zrobić, aby zmienić coś w swoim życiu na lepsze, ale ze względu na niechęć do wyjścia ze swojej strefy komfortu, nie zmieniamy nic, robimy to, co zwykle, zaprzepaszczając kolejną szansę. 
Nawyki można zbudować nawet malutkimi krokami. Jak to mówią - kropla drąży skałę. Potrzebna jest mocna chęć. Regularność. I to, aby dać z siebie wszystko, wciąż mieć przed oczami swój cel i odważnie do niego dążyć. Nie zniechęcać się porażkami i przeciwnościami, bo na pewno się pojawią. Być cierpliwym. 

Postanawiam więc zmieniać swoje nawyki, głównie chyba te myślowe, bo to one zapoczątkowują te dalsze nawyki - zachowania. I robię to dla siebie, żeby wyczołgać się z ciemnego tunelu na jaki ciągle siebie skazuję. A im szybciej dojdę do ładu ze sobą, tym prędzej będę mogła dać coś od siebie światu i ludziom. 

A jeśli chodzi o podsumowania, to - jest dobrze. Ale będzie jeszcze lepiej! :) 

Pozdrawiam Was wszystkich ciepło, dobrze, że wciąż jesteście ze mną. :)

niedziela, 15 listopada 2015

Listopadowo.

Nie ma słów. Ciężko to zrozumieć. Ciężko się z tym pogodzić. Dokąd zmierza ten świat?
 


_________________________________________


Ty mówisz - "nie ma co",
bo z tysiącami spraw
do ładu musisz dojść,
więc idź!
Zwodzonych uczuć most
na brzegach naszych serc
podnosi w górę czas i Ty...
Czy do dróg co jeszcze przede mną
szczęście mi dopisze
Twój ślad?
W tę przeklętą noc 
czekam na nadziei głos.
Wiem, że przyjdzie taki czas, 
gdy zawołasz mnie
i znów będę już tylko tam,
tam gdzie Ty.

niedziela, 1 listopada 2015

Śpieszmy się...

"Jeśli dzisiaj dowiesz się o sobie choćby jednej nowej rzeczy, to będzie udany dzień.
Jeśli w określonej sytuacji z następną osobą poradzisz sobie lepiej, niż udało Ci się poprzednio, to będzie udany dzień.
Jeśli okażesz więcej cierpliwości i współczucia sobie lub innym, to będzie udany dzień.
Jeśli lepiej zrozumiesz coś lub kogoś, to będzie udany dzień.
Jeśli zdusisz w sobie chęć pofolgowania sobie według dawnego, szkodliwego dla zdrowia wzorca zachowania lub myślenia i wybierzesz nowy, to będzie udany dzień.
Jeśli jesteś dla kogoś lub dla siebie dobra, to będzie udany dzień.
Jeśli kochasz siebie, mimo iż nie wszystko robisz doskonale, to będzie udany dzień. 
Jeśli jesteś wdzięczna za dar życia i za możliwość nauki i rozwoju, to będzie udany dzień."

To był udany dzień. Każdy dzień może taki być. Bez względu na okoliczności, na które nie mamy wpływu. Lubimy planować życie, przyszłość, każdy następny dzień. I spełnienie tego planu utożsamiać ze szczęściem. Jeśli zrobię to, osiągnę tamto, zdobędę coś, to wtedy będę szczęśliwy. Ale rzeczywistość jest nieprzewidywalna, nie na wszystko ma się wpływ, nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich okoliczności. I pojawia się rozczarowanie, poczucie klęski. Stajemy w miejscu i popadamy w rozpacz.

W życiu chodzi o to, aby się rozwijać. Aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa na miarę własnych możliwości. Pomagają nam w tym te dobre zdarzenia, ale również - a nawet głównie - porażki, upadki, ciężkie chwile, próby. Kiedy czujemy największą siłę? Wtedy, gdy kończy się trudny - w naszym mniemaniu - okres, gdy po burzy znów zaczyna świecić słońce, kiedy przeszliśmy przez kłopoty i kłody rzucane pod nogi. A więc to te trudne rzeczy sprawiają, że jesteśmy silniejszymi. Kiedy się nam przydarzają, pytamy, dlaczego akurat nas to spotyka i cierpimy. Ale czy te ciężkie doświadczenia nie prowadzą do rozwoju i osiągnięcia pełni człowieczeństwa? Nie prowadzą nas do celu? Nie rzeźbią z nas mądrych, dobrych, wrażliwych ludzi? 

Nie jesteśmy na tym świecie, by prześliznąć się przez nie bezboleśnie, całkowicie szczęśliwie i bez problemów. Urodziliśmy się, żeby móc się rozwijać. Jesteśmy niedoskonali. Jesteśmy rozsypanymi kawałkami układanki, która wymaga poświęcenia wiele czasu, energii, zaangażowania, trudu, by mogła stać się, na miarę możliwości każdego z nas, jak najlepszą całością.

Każde cierpienie, trudność, zawód, rozczarowanie, klęska czegoś nas uczy. Czyni nas pełniejszymi. Lepszymi. Przyjmujmy ze spokojem i pokorą, co przynoszą kolejne dni. 

"Nic nie uczyni Cię szczęśliwym bez Twojej zgody.
Nic nie uczyni Cię nieszczęśliwym bez Twojej zgody."


W te dni zadumy życzę Wam, abyście zastanowili się nad swoim życiem, nad swoją "układanką", co warto zmienić i złożyć od nowa, a co pozostawić takie, jakie jest. Śpieszmy się. Bo wczoraj do nas nie należy, jutro niepewne - tylko dzisiaj jest nasze. Śpieszmy się.

Pozdrawiam Was ciepło! :)