Wypatruję już tych cieplejszych dni. Przebieram nogami w oczekiwaniu na te długie, słoneczne popołudnia, błękitne niebo i wolność. Zimą czuję się, jak pod jakimś kloszem. Nic się nie chce, najlepiej to zostać pod kocem w domu. I w sumie to też jest potrzebne. Jesteśmy częścią przyrody. Wszystko zwalnia na zimę, odpoczywa, regeneruje siły, zasypia, hibernuje. Nie doceniałabym może tych pierwszych cieplejszych i dłuższych dni, gdyby nie te długie miesiące mroku, zimna, stagnacji.
Są plany
na ten rok. Skupiam się na obszarach, które są dla mnie najważniejsze i będę je
drążyć. Ponad wszystko jednak widzę, że zdrowie to podstawa. Ostatni tydzień był
ciężki, poskładało mnie chyba pierwszy raz w życiu aż tak. Doszło do mnie, że
nie jestem niezniszczalna, a zdrowie to nie bezwarunkowa oczywistość, tylko
wartość o którą muszę dbać i być za nią wdzięczna.
Jestem
dla siebie najważniejszym projektem w życiu. Moje szczęście jest dla mnie priorytetem.
Dbam o siebie, szanuję siebie, wspieram, kibicuję. Staram się siebie poznać, zrozumieć.
Tak pokierować swoim losem, by było mi dobrze. Żyć życiem wartym przeżycia. Nie
sugerować się opinią innych. To ja znam siebie najlepiej i wiem, czego
potrzebuję.
Ostatnio
słyszałam inspirującą definicję odwagi. To cztery elementy:
1) Zaufanie
do siebie – największy z życiowych kapitałów
2) Ryzyko
– nie ma życia bez ryzyka
3) Decyzje
– te prawdziwe projekty realizuje się z pozycji serca a nie umysłu, bez kalkulacji
4) Zaangażowanie
– życie na pełen etat, z pasją
Chcę być
odważna!