sobota, 9 stycznia 2016

Odważ się pójść przed siebie

Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,
której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu;
jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
nie było przykro podnieść się i odejść;
jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,
kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat;

kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?
kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
/ Stanisław Barańczak

Oh, jaka nomadowa liryka :)

Prawda jest taka, że potrafimy i musimy się przywiązywać. Człowiek jest tak zaprogramowany, że się przywiązuje. Pewne miejsca, dobrze znane i lubiane przedmioty, codzienne rytuały to coś, co daje nam poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad życiem oraz sprawia, że czujemy się stabilnie. Ale warto zrozumieć, że nie można kurczowo trzymać się czegoś, co ewidentnie dąży ku końcowi czy zmianie. Wszystko idzie do przodu, przekształca się. Pewne rozdziały kończą się, aby dać miejsce następnym. A wszystko po to, abyśmy jak najwięcej wynieśli z tej "wędrówki" po świecie, ale nie materialnego - bo to nie jest możliwe, wszystko, co zbierzemy i tak zostanie tu, na tym świecie. 

Nie możemy stać w miejscu, choć byłoby to bardzo wygodne. Być, na przykład, wiecznie kilkuletnim dzieckiem z beztroskim życiem i rodzicami przy boku, którzy będą chronić przed trudnościami, jakie zsyła los. Nie przyszliśmy na świat dla stabilizacji, ale dla ciągłego rozwoju.

Pojemne serce przechowuje tęsknoty - za porcelaną, fotelem, planami... Ale tak naprawdę żyjemy ciągle na walizkach. W obliczu zmian. Mamy skarbiec w postaci pamięci, która w każdej chwili może przenieść nas do zakończonych etapów życia, dlatego warto zbierać swoje "przywiązania" w różnych postaciach i wracać do nich, cieszyć się nimi i czerpać z nich siłę. I iść dalej, po następne, po kolejne... 

Jest tyle miejsc do zobaczenia, ludzi do poznania, sytuacji do przeżycia, wniosków do wyciągnięcia i wdrożenia ich w życie, tyle nowych rzeczy do nauczenia się, tyle łez do wylania i uśmiechów do podarowania innym, tyle błędów do popełnienia i tyle okazji do ich naprawienia.
Po prostu ruszmy w drogę, a życie samo nas poprowadzi. Nie trzymajmy się kurczowo miejsca, w którym aktualnie się znajdujemy. 

"Patrzę na słońce i myślę, że życie jest podróżą z wieloma przystankami.
Ludzie zwykle chcą załatwić sobie bezpieczny bilet, usiąść w fotelu i jechać do końca trasy, ale to niemożliwe.

Podróż przez życie polega na krótkich odcinkach, po których zostajesz wyrzucony na peron i musisz szukać następnego pociągu. Czasem lądujesz na pustyni i musisz szukać wielbłąda. Czasem musisz iść na piechotę. Ale ciągle iść naprzód.

A wiosną często zdarza się tak, że budzisz się w wagonie z zamglonymi szybami i nagle odkrywasz, że stoisz na bocznym torze. Pociąg skrzypi i trzeszczy, odpadają drzwi, łomocze zepsuta rura. Biegniesz do maszynowni. Usiłujesz go pchać, ciągnąć, uruchomić na siłę, ale on tylko jeszcze bardziej stuka i wyje. I wtedy już wiesz, że zabłądziłaś. I musisz szukać nowej drogi.

Jeśli tak się zdarzyło, to weź swój podręczny tobołek i wysiądź. Nie szukaj mapy, bo nie istnieje mapa, na której zaznaczono wszystkie możliwe ścieżki przez życie. Są tylko z grubsza zaznaczone szerokie autostrady, po których wędrują tłumy. Są boczne drogi, których końca nie widać. Są maleńkie ścieżki wydeptane przez zuchwałych śmiałków.

Nie ma kasy z biletami, gdzie można kupić przejazd do wieczności. Nie ma wiarygodnych drogowskazów, bo prawda już dawno pomieszała się ludziom z fałszem. Nie ma nawet sprawdzonych przystanków, na których można poczekać w towarzystwie innych podróżnych.

Ale jest nadzieja. Niezależnie od tego ile chaosu jest dookoła i jak bardzo na zewnątrz prawda miesza się z kłamstwem. Nawet wtedy, kiedy wydaje ci się, że nie wiesz co jest dobre, a co złe, i trudno podjąć właściwą decyzję.
Bo przecież ty masz w sobie wbudowany kompas. Jesteś zawsze podłączona do siły większej od siebie, która wie. Zna wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania i zawsze wskazuje właściwy kierunek. To wszystko, czego ty nie wiesz, jest w niej zapisane. A jeśli jest zapisane w niej, istnieje też w tobie.

Jeśli więc budzisz się wiosną w zardzewiałym wagonie na dzikim dworcu, nie płacz. Postaw stopy na ziemi, ściśnij w ręce tobołek i idź. Nie pytaj dokąd, nie szukaj konduktora i nie próbuj wskrzeszać upadłej lokomotywy. Po prostu raz w życiu odważ się pójść przed siebie. Tam, gdzie cię zaprowadzi serce.

Życie to podróż z wieloma przesiadkami. Czasem brakujący kawałek trasy trzeba pokonać o własnych siłach. Twój pociąg czeka na ciebie tam, gdzie będzie ci pisane go znaleźć." / B. Pawlikowska 

Podsumuję tydzień pod względem wyzwania treningowego. Kupiłam matę do ćwiczeń. Tak w ramach dodatkowej motywacji. Zrobiłam 6 treningów, czasem pokonując bardzo gruby mur lenistwa. Ale za każdym razem za tym murem, gdy już go przebijałam, było morze satysfakcji. Pierwszy tydzień mogę zaliczyć do udanych. Niedługo może dołożę inne treningi, dla bardziej zaawansowanych i tak jak przy tym - małymi krokami będę dochodzić do wprawy.
Nie wiem, czego to zasługa, ale naprawdę czuję się silniejsza. O te siedem dni wytrwałości. O te siedem dni walki z samą sobą. O te siedem dni bycia dobrą dla siebie, co przekładało się na relacje z innymi ludźmi. O te siedem dni uśmiechu. 
Zaczynam walkę o kolejny tydzień! 

"Rób nowe rzeczy. Rób to, co trudne. Przestań szukać wymówek. Przestań szukać głaskania po głowie. Przestań się usprawiedliwiać." 
!!!

Pozdrawiam Was ciepło i życzę owocnego i cudownego tygodnia! Dbajcie o siebie! 

7 komentarzy:

  1. Bardzo dobry post. Kiedyś nie lubiłam zmian, lubiłam mieć życie ułożone, ustabilizowane i spokojne.
    Odkąd przyjechałam do Wielkiej Brytanii, moje życie diametralnie się zmieniłlo, ale na szczęście na plus. Teraz lubię nowe wyzwania, podróżowanie, lubię się rozwijać i próbować nowych rzeczy.
    Czasami potrzebna jest nam jedna zmiana, żeby nasze życie stało się inne, żebyśmy wyszli z naszej strefy komfortu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za ten wpis, bo właśnie w tej chwili tak bardzo mocno chciałabym zostać w miejscu, w którym jestem, choć wiem, że to niemożliwe... Za Twoją sprawą, ruszenie do przodu będzie łatwiejsze :) i wywalcz ten kolejny tydzień! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo wartosciowy wpis,dalas mi wiele do myslenia,dziekuje i pozdrawiam cieplo ulka

    OdpowiedzUsuń
  4. Oho, no dla mnie to dosyć trudna sprawa. Przywiązuję się cholernie, nie lubię zmian, które burzą mój spokój. I czasem mocno to odczuwam niestety.

    Ale Tobie gratuluję wytrwałości - oby tak dalej! Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatni cytat "Rób nowe rzeczy. Rób to, co trudne. Przestań szukać wymówek..." bardzo do mnie teraz pasuje. Już dawno tak nie miałam...
    Wracając do Twojego wpisu... zaczytałam się w nim. Super! Siedziałam w tym pociągu odstawionym na bocznym torze i wyobrażałam sobie łomoczącą zepsutą rurę... Jakoś na razie bliżej mi do tego pociągu niż do szukania wielbłąda. Może na wiosnę mi się odmieni i wtedy będę chciała wyznaczyć szlaki na pustyni?
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło tu...u Ciebie...i bardzo optymistycznie.:)
      Przyniosłam cieplutkie pozdrowienia...z zimnej krainy nad Parsętą.:)

      Usuń
  6. Pozytywna energia się z Ciebie "wylewa" - trzymaj taki poziom - zazdroszczę .

    OdpowiedzUsuń