"Kiedy kobiety nie umieją odmawiać (…), upada kultura i więdną sztuki piękne. Kiedy kobieta potrafi powstrzymać rękę, ściągającą jej majtki, ręka pisze "Cierpienia młodego Wertera", układa elegie, tworzy piękno i sięga po pojedynkowy pistolet, którego strzał otwiera oceany uczuć subtelnych i tkliwych." / Leopold Tyrmand
Rozbawiły mnie te słowa i skłoniły do głębszej refleksji, a wręcz natchnęły do stworzenia notki. :D
Kiedyś kobiety potrafiły odmawiać, nawet, gdy było to już głębokie uczucie, poprzedzone długą znajomością oraz staraniami ze strony mężczyzny. Przecież żaden nie cierpiałby ani nie sięgał po pistolet, gdyby odmówiła mu obca kobieta, z którą nie łączyłaby go miłość.
I stąd wyłania się smutny wniosek, dlaczego w dzisiejszych czasach większość odmawiających kobiet nie wzbudza w mężczyźnie takich werterowskich stanów. Otóż dlatego, iż mężczyzna wie, że jeśli nie ta, to następna. Przecież chodzi tylko o jedno.
A więc motywacja to żadna dla odmawiającej kobiety, że niby mężczyzna popadnie w depresję i zacznie pisać dla niej wiersze. Może tak było kilkaset lat temu. W dzisiejszych czasach odmówi jedna, a kolejne dwadzieścia będą chętne. Więc nad czym tu płakać?
Nie obwiniam mężczyn. Winne są - rzecz jasna - kobiety. Z wyjątkiem tych "co dwudziestych, odmawiających".
Nasza kultura już dawno upadła i leży obłocona na ziemi. Ciężko podnieść ją kilku osobom, gdy kopie i opluwa ją cały tłum.
Ale trzeba być wytrwałym w walce. Nie iść ślepo za tłumem. To, że jakieś zdanie podziela większość osób nie oznacza, że jest to słuszne zdanie. Tylko martwe ryby płyną z prądem. ;)
Ratujmy subtelne uczucia i sztuki piękne. Odmawiajmy! :D